Udało się! Wreszcie udało się odwiedzić ostatni ze stadionów EURO 2012, Energa Stadion w
Gdańsku. Wszyscy mówili, że najpiękniejszy, jeden z symboli Pomorza, że podobny
do bursztynu, na dodatek można go zwiedzić. Wszystko to się zgadza. Podałbym
jeszcze jedno porównanie. Jest łudząco podobny do „oponki” z Monachium, na
której gra Bayern i TSV.
Obiekt jest
zlokalizowany w dzielnicy Letnica. Bardzo blisko morza, zbudowany od podstaw
kosztem 864 mln złotych. Jego pojemność to 41 620 miejsc. I jest to
czwarty pod względem pojemności stadion w Polsce. Bardzo łatwo do niego
dojechać. Z dworca głównego jeździ tramwaj numer 10 i 7 i autobusy 158 i N12. Przystanek
nazywa się, a jakżeby inaczej, Energa Stadion. Od razu będziemy wiedzieli gdzie wysiąść, ponieważ wiaty przystanku są
zrobione w kolorach stadionu. Od przystanku do stadionu trzeba kawałek dojść,
na olbrzymim terenie jest parking na kilkaset samochodów. Przy okazji będziemy
mogli się napawać widokiem tego wielkiego obiektu.
Samo zwiedzanie odbywa się w ramach tzw. Fun Areny, gdzie
możemy skorzystać z wielu atrakcji. Na terenie areny jest tor kartingowy,
wrotkarski, sala gier i miejsce do skoków na bungee. Mnie interesowało od początku tylko jedno - zobaczyć Stadion Energa od kulis. Zwiedzanie
jest możliwe siedem dni w tygodniu w godzinach
10- 18, od października do kwietnia od 10.00 do 16.00, oprócz dni
meczowych. Wycieczki tylko z przewodnikiem. Wejściówki kupujemy w recepcji Fun
Areny. Oprócz biletów możemy się także zaopatrzyć w gadżety Lechii Gdańsk w
skromnym sklepiku obok recepcji.
Ceny biletów to 16 zł normalny, 11 zł ulgowy i rodzinny 32
zł (2+2). Są dwa rodzaje zwiedzania, 10 – minutowy spacer na punkt widokowy by
porobić kilka ładnych fotek panoramy stadionu i 45- minutowe zwiedzanie
całościowe stadionu. Wybrałem drugą opcję (nie po to jechałem pół Polski by
przez 10 minut robić zdjęcia). Jest
bardzo duże zainteresowanie, szczególnie w weekendy. Trzeba mieć to na uwadze.
Zwiedzanie zaczynamy od wyjścia na tzw. punkt widokowy. Tam
robimy mnóstwo fotek całego stadionu. Wychodzi słońce, więc jeszcze lepiej to
wszystko wygląda. Oprócz tego jest z nami przewodnik, który opowiada nam na
bieżąco gdzie się znajdujemy i wszystkie ciekawostki z tym związane. Cały dach
stadionu pokryty jest kaflami w czterech
odcieniach żółtego. W zamyśle miał on przypominać
bursztyn. Jak zwykle podczas wycieczki trafiłem na zły stan murawy. Kilka dni
wcześniej odbył się na niej młodzieżowy turniej piłkarski. Warto zaznaczyć, że obecnie w Gdańsku jest
murawa hybrydowa. Jest to połączenie
nawierzchni sztucznej z naturalną. W Europie jest jeszcze taka na stadionie
Santiago Bernabeu w Madrycie. Koszt takiej murawy to 500 tys. zł, 300 tys. za trawę naturalną. Jest to
teraz piąty „dywan” położony od początku istnienia areny. Następnym punktem
wycieczki jest strefa VIP.
Jak to zwykle bywa na
tego typu wycieczkach można sobie usiąść
w wygodnym fotelu i popatrzeć na super widok na boisko. Na stadionie
jest ponad 40 lóż Diamond i Platinium od 10 do 40 osobowych i ponad 1300 miejsc
biznesowych. Cena zależy od wielkości loży i wydarzenia na jakie chcemy ją
wynająć. Obok znajduje się restauracja ATOM na 1600 osób.
Dalej przechodzimy do
jednej z trzech i jednocześnie największej sali konferencyjnej. Może pomieścić
250 osób. Oprócz zwykłych wystąpień w czasie wydarzeń na stadionie są też w
niej organizowane wykłady dla studentów. Wnętrze jest wyciszone specjalną
ścianą. Niczym szczególnym sala ta się nie wyróżniała. Zwykłe krzesła dla
publiki i dla występujących stolik na środku. Zupełnie co innego niż we
Wrocławiu gdzie sala przypominała kino a fotele miały materiałowe obicia.
Następnie przechodzimy do kaplicy. W Polsce kaplice
stadionowe są tylko dwie, na Stadionie Narodowym i właśnie w Gdańsku. Kaplica
jest ekumeniczna tzn. przedstawiciele wszystkich religii mają prawo tam
organizować msze. Wystrój jej oprócz krzyża nawiązuje do futbolu. Na ścianie
wisi zegar w kolorach piłki „biedronki” a mównica jest zrobiona w kształcie
przepołowionej piłki. Podobno podczas EURO 2012 kaplica była bardzo oblegana.
Przed i po meczu modlili się w niej Włosi i Hiszpanie, drużyny z Gdańskiej
grupy mistrzostw.
Podczas każdej takiej wycieczki nie może zabraknąć wizyty w
szatni. Gościmy w szatni Lechii. Szatnia
składa się z trzech pomieszczeń, dla piłkarzy do odpraw przedmeczowych, dla
masażystów i pokój kąpielowy. Nad każdą z szafek zawodników wiszą ich portrety
tak by było wiadomo do kogo ona należy. Na ścianie wisi napis z nazwą klubu tak
by każdy wiedział gdzie jest. Chyba najskromniejsza jaką widziałem na naszych
krajowych stadionach. Z drugiej strony czy tam jest potrzebny przepych?
Chwilę później możemy
poczuć się jak piłkarze. Dlatego, bo właśnie wychodzimy tunelem na murawę. Ale
tylko możemy poruszać się po strefie dla trenerów i usiąść na ławce. Za wejście
na murawę grozi grzywna 5000 zł! Z perspektywy boiska stadion wygląda jeszcze
ciekawiej. Dodatkową atrakcją było zraszanie boiska ze specjalnych wodotrysków
ukrytych pod trawą. Przy tej okazji warto podkreślić, stadion otrzymał nagrodę
Ekologiczny Stadion. Instalacja wodna
jest tak skonstruowana, że deszczówka jest używana kilka razy na potrzeby
funkcjonowania stadionu. Na stadionie są także inne ekologiczne udogodnienia.
Przed nami
ostatni punkt zwiedzania, muzeum Lechii Gdańsk. Wydawać by się mogło, że będzie
to małe pomieszczenie z kilkoma pucharami. Nic bardziej mylnego. Czeka nas
kilka pokoi z wieloma pamiątkami i trofeami Lechii. Są dyplomy, medale, całe
kolekcje szalików i ubrań dla kibiców i zawodników z przekroju kilkudziesięciu
lat. Możemy przeczytać biografie największych gwiazd klubu. W tle słychać chóralne
przyśpiewki kibiców ze stadionu. Jest też gablota poświęcona Dawidowi
Zapiskowi, wiernemu, niepełnosprawnemu
kibicowi Lechii. Walczył z nieuleczalną chorobą jednocześnie rozwijając swoją
pasję jaką była piłka nożna. Był wielkim fanem Ikera Casillasa. Świat o nim
usłyszał podczas EURO 2012. Zmarł w 2012 roku.
Makieta starego stadiony Lechii |
Makieta stadionu Energa Arena |
Wycieczkę
kończymy tuż za drzwiami muzeum.
Naprawdę polecam odwiedzić ten stadion. Jeśli kogoś nie
interesuje takie dogłębne zwiedzanie jak mnie to warto chociażby dla zrobienia
kilku zdjęć i zobaczenia super architektury tego obiektu. Chyba faktycznie
najładniejszy w kraju, póki co. Plusem są na pewno kartonowe bilety, które
otrzymujemy w kasie. Gratka dla kolekcjonerów.
Pochwalić trzeba przewodnika, który faktycznie ma o czym opowiadać i
potrafi to przekazać. Praktycznie na każde pytanie umiał odpowiedzieć.
Co do minusów to to, że zaskoczył mnie brak możliwości
obejrzenia strefy dla dziennikarzy. Usiąść na stanowisku komentatorskim i
zobaczyć z tego miejsca trybuny, to jest przeżycie. Mam nadzieje, że niedługo
będzie i taki punkt wycieczki. Trochę mało czasu było na obejrzenie dokładnie
muzeum.
A naprawdę jest co oglądać. Nie jest to może muzeum w Madrycie i Barcelonie, jednak trzeba poświęcić trochę czasu by przybliżyć sobie historię gdańskiego klubu. Fajnie by było w przyszłości zainwestować w jakieś gadżety w sklepiku związane ze stadionem np. magnesiki, kartki pocztowe czy zdjęcia. Tak jak to teraz ma miejsce na Stadionie Narodowym. Z pewnością jeszcze więcej osób chciałoby odwiedzić gdański stadion.
A naprawdę jest co oglądać. Nie jest to może muzeum w Madrycie i Barcelonie, jednak trzeba poświęcić trochę czasu by przybliżyć sobie historię gdańskiego klubu. Fajnie by było w przyszłości zainwestować w jakieś gadżety w sklepiku związane ze stadionem np. magnesiki, kartki pocztowe czy zdjęcia. Tak jak to teraz ma miejsce na Stadionie Narodowym. Z pewnością jeszcze więcej osób chciałoby odwiedzić gdański stadion.
Pamiątkowy bilet |
Plan sektorów na stadionie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.